czwartek, 24 maja 2012

„Ja, Ibra”. Chłopak z getta – Zlatan Ibrahimović

Męski punkt widzenia czyli recenzja Łukasza...

Podróż po biografiach sławnych sportowców, w szczególności zaś piłkarzy, przywiodła mnie aż do mroźnej Szwecji. Tam, w imigranckiej dzielnicy Malmo o dźwięcznej nazwie Rosengard, urodził się i wychował Zlatan Ibrahimović. Na książkę „Ja, Ibra” polowałem od dłuższego czasu i okazało się, że jej zdobycie jest trudniejsze niż mogłoby się wydawać. W końcu jednak trafiła w moje ręce i mogłem zapoznać się z sylwetką sportowca, o którym można powiedzieć wszystko tylko nie to, że jest grzeczny i nudny.

Zlatan to napastnik, tyleż utalentowany co krnąbrny, przeświadczony o własnej wielkości. A przy tym legendarnie pechowy, od lat czekający na triumf w wymarzonej Lidze Mistrzów. Tym, co zdecydowanie odróżnia jego historię od biografii wielu współczesnych gwiazd piłki, są jego korzenie. To syn Serba i Chorwatki, wychowany wśród imigrantów, całe życie walczący o swoją pozycję wśród rodowitych Szwedów, których pogardliwie określa jednakowymi blondynami. Dzieciństwo wspomina jako nieustającą walkę o szacunek i uznanie, zmaganie się z ramami narzucanymi przez ułożone szwedzkie społeczeństwo.

Zlatan ułożony nie jest, wręcz przeciwnie. To niespokojny duch który w młodości kradł rowery, a jako dorosły człowiek szalał za kierownicą sportowych samochodów. W książce pisze o wszystkim wprost i bez żadnych ogródek. Nie ukrywa, że ciągnie go do ludzi „trudnych”, których ktoś z zewnątrz nazwałby wręcz półświatkiem. Nie raz i nie dwa podkreśla, że wciąż czuje się chłopakiem z getta, do znudzenia powtarzając czytelnikowi, że z niego można wyjść, ale ono z człowieka nie wyjdzie nigdy.

Ta dosłowność w opisywaniu Zlatanowych przeżyć to największa zaleta „Ibry”. Piłkarz nie próbuje lukrować swojego wizerunku, wręcz przeciwnie – chwali się swoimi „grzeszkami”. Bez skrupułów pierze brudy z szatni słynnej FC Barcelony i opowiada, jak chcąc zostać sprzedanym z Juventusu do Interu celowo ignorował polecenia trenerów, grając całe dnie na PlayStation. Pozwala to spojrzeć na sport z zupełnie innej perspektywy, może nieco bardziej ludzkiej, bez nieustannego podkreślania roli ciężkiej pracy i szczęścia.

Ibra jednego i drugiego sobie nie odmawia, ale w rozsądnych granicach. Bo przecież wciąż musi być miejsce na jego szaleństwa, egocentryzm i lans, powodowany chyba właśnie wspomnianym kompleksem „chłopaka z getta”. Książka tylko na tym zyskuje, sam piłkarz chyba zresztą też. Biorąc pod uwagę jego skomplikowane dzieciństwo i miejsce, w którym na przekór przeciwnościom się znalazł, czytelnik bez mrugnięcia okiem wybacza mu jego ekstrawagancje. W końcu w każdym chłopcu bawiącym się piłką jest trochę rozrabiaki.

3 komentarze:

  1. Ja tam lubię trudne charaktery w piłce. Moi ulubieńcy - Cantona, Keane, Fowler, Best do najgrzeczniejszych nigdy nie należeli, a miliony i tak ich kochały.

    Bardzo chcę przeczytać historię Zlatana, bo choć ludzie nie odbierają go pozytywnie, jest przykładem człowieka, który ciężką pracą osiągnął to, o czym wielu może tylko pomarzyć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeden z moich ulubionych. I bardzo mi przykro, jak przestrzeli 9a zdarza mu się do wyjątkowo często).

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.