Męski punkt widzenia, czyli recenzja Łukasza
Jako zapalony kibic Manchesteru United z niecierpliwością czekałem na książkę Patricka Barclaya o sir Aleksie Fergusonie: "Futbol, cholera jasna!". Trener "Czerwonych Diabłów" to postać legendarna. Pod wieloma względami nie mająca sobie równych nie tylko w świecie piłki, ale i sportu w ogóle. No bo jak inaczej można określić człowieka, który pracuje w jednym klubie od 27 lat, wychował cztery generacje zawodników i zdobył ze cztery worki pucharów?
Można go tylko próbować lepiej poznać i w tym miała mi pomóc książka Barclaya. Autor zaczyna od wczesnej młodości SAF-a. Dość obszernie opisuje jego dorastanie i piłkarską karierę w Szkocji lat 50. i 60. To bardzo ciekawy fragment lektury, który - dzięki przeczytaniu biografii Garrinchy - dał mi szansę porównania realiów Wysp Brytyjskich i Brazylii w tym samych dziesięcioleciach. Szkocję tamtych lat Barclay przedstawił jako kraj staroświeckich zasad, przywiązania do polityki i religii. A nawet nie tyle "przywiązania", co wręcz określania ludzi przez ich pryzmat. Z dzisiejszej perspektywy podział na kluby "protestanckie" i "katolickie" wydaje się absurdem, wtedy była to codzienność.
Opisując młodego Fergusona autor nie lukruje. Przeciwnie - tworzy wizerunek choleryka, raptusa i perfekcjonisty w jednym, który od innych wymaga 150 proc., od siebie nawet po 200. Do bólu zaangażowany, twardo walczący i nieustępliwy jest idealnym materiałem na trenera-zamordystę, który za dwie dekady przywróci niegdysiejszą świetność Manchesterowi United. Nierzadko idąc trochę po piłkarskich trupach, bo Ferguson jako trener znany jest z tego, że bez żalu poświęca gwiazdy dla dobra ogółu, a żaden piłkarz nie jest u niego istotniejszy niż kolektyw.
Barclay ładnie punktuje sprzeczności Fergusona. Z jednej strony tyrana, z drugiej świetnego wychowawcę młodzieży. Człowieka przywiązanego do zasad, ale jak nikt inny adaptującego się do sytuacji. Gwałtownego, pamiętliwego i obrażalskiego, ale przy tym najwierniejszego i najbardziej oddanego przyjaciela swoich przyjaciół. I tak podróżujemy sobie z sir Aleksem przez dekady, poznając kolejne ciekawe wątki z jego bogatej kariery i życia prywatnego. Jest o czym czytać. A jednak, w "Futbol, cholera jasna!" zabrakło mi przekrojowości. Przytaczając poszczególne anegdoty Barclay nie pyta "dlaczego?", nie próbuje analizować motywów Fergusona, zgłębić nierzadko trudne decyzje. Chyba poszedł o krok za daleko w faktografię. Może, znając niechęć Szkota do krytycznych dziennikarzy, nie chciał wchodzić na grząski grunt?
W polskim wydaniu książki rozczarował mnie też dobór zdjęć. Jest ich stanowczo za mało i w zasadzie wszystkie pochodzą z ostatniej "dziesięciolatki". A ludzi pragnących poznać trenera o wiele bardziej ucieszyłyby fotografie z czasów młodości, gry w piłkę, pierwszych sukcesów, niż zgrane we wszystkich mediach zdjęcia z Rooneyem czy Ronaldo. Tak czy inaczej, jeśli jest się kibicem piłkarskim i chce się lepiej poznać tego niezwykłego człowieka, książka jest warta przeczytania. To taki trochę "Ferguson dla średniozaawansowanych", ale bardzo miła lektura.