Jak trudne są czasem relacje między matkami i córkami wiedzą tylko one same. Patologiczną jednak więź między dwiema najbliższymi kobietami zdecydowała się pokazać Maria Nurowska w książce „Hiszpańskie oczy”. Matka, to niespełna 40 letnia Anna. Jej córka Ewa, jeszcze nastolatka także wie co to uczucia macierzyńskie, bo na świat wydała syna Antka. Zniszczona psychicznie i fizycznie przez bulimię nie potrafi opiekować się chłopcem. Gdy tylko w jej życie powraca choroba „podrzuca” dziecko Annie. Czy babcia jest jednak w tej relacji kryształową postacią? Okazuje się, że nie. Uzależnia od siebie jedynaczkę, traktuje ją jak nieodpowiedzialną smarkule, wymagającą ciągłej opieki. Można sądzić, że w ten toksyczny sposób chce wynagrodzić lata dzieciństwa, kiedy nie potrafił jej kochać, zaakceptować a nawet nadać imienia. Ewa urodziła się w dalekiej Rosji, gdzie jej matka została wywieziona po wojnie za udział w Powstaniu Warszawskim.
W „Hiszpańskich oczach” pojawia się jeszcze m.in. wątek Jerzego poznanego już na początku lat 40., pierwszej i jedynej miłości Anny. Możemy też poznać ciężkie lata kobiety spędzone w Rosji, gdzie odmroziła sobie palec. Wszystkiego dowiadujemy się dzięki ciekawie prowadzonej narracji. Maria Nurowska miesza ze sobą czas teraźniejszy i przeszłość. "Skacze" w różne miejsca i światy. Chwilę jesteśmy na mroźnym odludziu, by za chwilę znaleźć się w domu Ewy, zaglądamy do szpitala w łagrze, w którym pracowała Anna, aby za moment przeczytać o romansie jaki Anna nawiązała po wojnie z Jerzym. Dzięki temu zabiegowi nie sposób się znudzić, poczuć przesytu żadnym z wątkiem.
Maria Nurowska z swojej książce poruszyła wiele trudnych tematów, weszła głęboko w skomplikowaną kobiecą psychikę. Według mnie nie wyjaśniła jednak do końca dlaczego matka i córka wcześniej nie próbowały oczyścić swoich relacji. Dlaczego niszczyły się nawzajem. Losy Anny wtłoczone są w tryby historii, która odciska na jej psychice i późniejszym życiu ślady nie do zatarcia.
Jak się dowiedziałam z internetu z powstaniem „Hiszpańskich oczu” wiąże się ciekawa. Pod koniec lata 1988 r. pisarka spotkała w parku obcą kobietę, z którą nieoczekiwanie nawiązała rozmowę. Jak się okazało Nurowska była jej pierwszą i jedyną słuchaczką, odkąd w 1953 r. wróciła z zesłania na Syberii. Trafiła tam jako piętnastoletnia dziewczyna za udział w Powstaniu Warszawskim. Nie wracała ze Związku Radzieckiego sama, przywiozła ze sobą córkę, owoc gwałtu, jakiego dokonano na niej w łagrze.
Coś dla mnie, a autorka sama w sobie jest mistrzynią, więc z pewnością przeczytam.
OdpowiedzUsuńLubię styl Marii Nurowskiej, kilka książek już za mną, świetne 'Listy miłości' i mniej wciągająca lwowska trylogia, a także seria o bieszczadzkich wilkach, 'Hiszpańskie oczy' jeszcze przede mną, z tego co czytam zapowiada się na ciekawą lekturę. Mam wrażenie, że zgłębianie kobiecej psychiki to specjalność autorki :)
OdpowiedzUsuńTo moja pierwsza książka tej autorki i bardzo mi się spodobała. Teraz mam ochotę przeczytać "Rosyjskiego kochanka" (mam nadzieję, że nie przekręciłam tytułu)
OdpowiedzUsuń