O Centrum Nauki Kopernik w stolicy napisano i powiedziano wiele. Z Łukaszem postanowiliśmy sprawdzić to niezwykłe i nowoczesne miejsce. Nie odstraszyła nas nawet cena biletów – 22 zł i w środę około godz. 11 dotarliśmy nad Wisłę. Jakie są moje wrażenia? CNK nie można porównać do czegokolwiek innego, na pewno duży i mały znajdzie tam coś dla siebie i spędzi ciekawie kilka godzin. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie napisała o minusach (najczęściej to one pozostają w pamięci). Niestety pierwsza część centrum jest skierowana tylko i wyłącznie do dzieci i nie wynika to z faktu, że dorosłych mogą znudzić przedstawiane tam eksperymenty. Niezliczona liczba kilkulatków, ich krzyki, destrukcyjne podejście do eksponatów, zwierzęce niemal zachowania mogą odstraszyć nawet najwytrwalszą pełnoletnią jednostkę. Dzieci zachowują się jakby ktoś wypuścił je z klatki i mam obawy czy z przeprowadzanych przez siebie eksperymentów uczą się czegokolwiek. Lepiej byłoby gdyby dzielono je na grupy i do każdej z nich przydzielano opiekuna, który objaśniałby kolejne doświadczenia. Wytrzymaliśmy tam sporo czasu, ale po wyjściu czuliśmy się jakby przejechał po nas czołg. Smutne było też to, że wiele prezentacji było już zepsutych m.in. platforma imitująca trzęsienie ziemi. A to chęć zobaczenia tej „zabawki” w dużej mierze przyciągnęła mnie do centrum.
CNK od 4 marca ma na szczęście też coś dla starszych. Przygotowano specjalną wystawę, na którą wstęp jest tylko od 14 roku życia! Panuje tam miła atmosfera i nareszcie jest cicho. W strefie dla "seniorów" można m.in. sklonować człowieka, zrobić okładkę pisma, nakręcić film w grennboxie, sprawdzić prawdomówność partnera czy swój charakter (jak się okazało ja jestem melancholikiem, a Łukasz flegmatykiem ;) ).
Wizyta w Centrum Nauki Kopernik to niesamowite doświadczenie i warto się tam wybrać. Nie warto jednak wszystkiego oglądać jednego dnia. Trzeba wizytę podzielić na co najmniej dwie mniejsze, w różne dni tygodnia. Po 4 godzinach nawet najciekawsze doświadczenia przestają bawić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.