Kupienie aparatu fotograficznego przez amatora to jakiś koszmar. A muszę dodać, że wykluczam zupełnie opcję, aby zrobić to bez porady profesjonalisty. Już raz zdecydowałam się na taki krok i efekt jest katastrofalny. Moim Lumix’em DMC-FZ8 zdjęcia można robić jedynie przy pięknej, słonecznej pogodzie. Zrobienie przyzwoitej fotki w pomieszczeniu, wieczorem bądź podczas pochmurnej pogody graniczy z cudem. Frustruje to strasznie i postanowiłam widać parę złotych i kupić coś nowego. Marzy mi się lustrzanka z możliwością nagrywania filmów. Niestety ku mojemu rozczarowaniu tego typu sprzęt jest poza moim budżetem. Mam na ten cel przeznaczone jedynie około 1,5 tys. zł. Kolega poradził mi dwie lustrzanki: Canon Eos 1000D i Nikona D3000, oczywiście bez możliwości filmowania. Od wczoraj siedzę na wszelkich forach i czytam opinie (zdając sobie sprawę, że część wpisów popełnili sami producenci). Czytam, czytam i czytam i nic z tego nie wynika, bo nadal nie jestem w stanie podjąć decyzji. Jak dla mnie C i N niczym się nie różnią. Moje umiejętności w robieniu zdjęć są nadal tak małe, że inwestowanie w sprzęt powyżej 2 tys. zł też jest bezsensowny. Co zrobić ze starym Lumixem? Sprzedać czy może zostawić, aby mieć możliwość robienia filmów? A może sprzedać za grosze, dołożyć do nowego aparatu i stać się właścicielem czegoś lepszego. Podobnych pytań kłębi się w mojej głowie więcej i nie opuszczają mnie cały dzień. I jak tu nie zwariować?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.