Mariusz Szczygieł
kolejną książkę o Czechach napisał z wielkiej miłości do tego kraju i jego mieszkańców.
Jego fascynacja, fascynuje mnie tak bardzo, że nie mogłam nie przeczytać „Zrób
sobie raj”.
Przez pierwsze strony
byłam lekturą trochę zawiedziona. Porównywałam ją do reportażu „Gottland”,
który wyjątkowo przypadł mi do gustu i na tym blogu pisałam o nim w samych
superlatywach. Jednak im dalej w las, tym było ciekawej. „Zrób sobie raj” to
książka o współczesnych Czechach. Opowieść o narodzie, który potrafi się
cieszyć z życia i odganiać zbędne smutki.
Mariusza Szczygło chyba najbardziej
fascynuje ateizm naszych sąsiadów. Zadaje im wprost pytanie „Jak się państwu
żyje bez Boga?” i otrzymuje wiele interesujących odpowiedzi. Udaje mu się też
usłyszeć coś o Polakach, jako ludziach uwięzionych w bezmyślnej, religijnej
tradycji. Chwilami książka to rodzaj lustra, w którym możemy odbić naszą katolicką
zabobonność. Dużo uwagi poświęca wizycie Benedykta XVI, który
jest dla Czechów tylko i aż przywódcą innego państwa. Gdy przyjeżdża do ich
kraju, nie witają go na ulicach - wręcz przeciwnie - niektórzy nawet protestują. W
reportażu jest bardzo ciekawy rozdział poświęcony rzeźbiarzowi, Davidowi Černie,
którego twórczość w naszej przestrzeni publicznej zapewne nigdy by nie
zaistniała. Dlaczego? Bo dla Polaków byłaby zbyt obrazoburcza.
Mnie szczególnie zainteresował
temat pochówków, do których Czesi mają coraz „luźniejszy” stosunek. Zdarza się tam
bowiem, że rodzina nie odbiera urn z krematoriów, nie chce brać udziału w
uroczystości wstawienia prochów do kolumbarium lub w ogóle nie urządza pogrzebu. Często ludzie zanim odejdą z tego świata proszą w swej ostatniej woli, aby nie
urządzać im wystawnej stypy, nie przygotowywać żadnych uroczystości. Jest to dowód na to, że cieszą się życiem. Szkoda
im czasu na zamartwianie się tym, co stanie się z ich prochami.
Muszę przyznać, że wyłaniający się z reportażu Szczygła obraz naszych
sąsiadów bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Chętnie poznam kiedyś jakiegoś
Czecha. Czuję, że na pewno znalazłam bym z nim wspólny język, bo
światopoglądowo jestem do tego narodu bardzo podobna.