czwartek, 11 sierpnia 2011

"Zrób to w Trójmieście - Do it in the Tri-City!"

Wakacje w Trójmieście już za mną. Na szczęście pogoda była dla mnie łaskawa i przez prawie całe pięć dni świeciło słońce i było ciepło (niedługo postaram się wrzucić kilka zdjęć). Pierwszy raz odwiedziłam Gdynie i Sopot. Przyznam szczerze, że nie zachwyciły mnie swoją urodą. Nadal jestem pod wrażeniem Gdańska, jego wyjątkowego klimatu i na pewno chętnie tam jeszcze wrócę.

Przed podróżą kupiłam przewodnik „Zrób to w Trójmieście!” wydany przez Agorę. W ubiegłym roku na tym blogu zachwycałam się podobnym wydawnictwem o stolicy „Zrób to w Warszawie!”. Jednak ten dotyczący Tri-City nie przypadł mi już tak bardzo do gustu. Autorzy (Mirosław Baran i  Przemysław Gulda) nie podzielili go na trzy części, które odpowiadałyby poszczególnym miastom. Wszystko wrzucili do jednego worka i wymieszali. Jak tłumaczą we wstępie, dla nich Gdańsk, Gdynia i Sopot to całość. I nie dziwię się im zupełnie, bo jak wiadomo w krótkim czasie można się pomiędzy nimi przemieszczać bez większego problemu. Przeciętny turysta jednak stara się je poznawać po kolei. Po obejrzeniu wszystkich atrakcji w jednym z nich jedzie do kolejnego i tak dalej. Kartkowanie całego wydawnictwa, aby znaleźć coś ciekawego w danym miejscu jest męczące. Aby przewodnik okazał się pomocny, najlepiej przed wyjściem w teren spisać na kartce, to co nas interesuje w danym mieście. Tylko wtedy można sobie pomyśleć - po co mi ten przewodnik? Wszystko mogę przecież znaleźć w internecie.

Książka jest bardzo ładnie wydana, kolorowa, dwujęzyczna. Osoby związane z Trójmiastem opowiadają w niej czym dla nich jest nadmorska aglomeracja oraz do jakich miejsc mają największy sentyment. Bardzo lubię czytać takie „wspominki”. Autorzy polecają też nietypowe miejsca i lokale, czego nie znajdziemy w tradycyjnych wydawnictwach tego typu.

„Zrób to w Trójmieście!” to raczej ciekawa książka do poczytania niż praktyczny przewodnik, który możemy schować do plecaka.






2 komentarze:

  1. Jakiś czas temu przeglądałam tą książeczkę w Empiku. Dużo czasu mi to zajęło, bo ja kocham Trójmiasto! dzieli mnie od niego ponad 400km, ale jeśli mamy z małżonkiem możliwość wyjazdu gdzieś (od dwóch lat posucha), to jedziemy właśnie do Gdańska. To takie miasto w mieście. Każda dzielnica jest inna. I Sopot i Gdynia to też już inna bajka. Ja miłość do Gdańska wyssałam z mlekiem ojca, że tak powiem, bowiem on od ponad 30 lat stara się on bywać tam co roku, chociaż na kilka dni. I ja staram się kontynuować tą miłą tradycje:)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, pochodzę z Gdańska (dopiero od niedawna tam nie mieszkam i tęsknię!) i pewnie dlatego o tej książce nie słyszałam...(hm, kto czyta przewodnik po własnym mieście?) Ale bardzo zaciekawiła mnie forma i to, co w środku może się znajdować, no i przede wszystkim pomieszanie trzech miast, które niezbyt lubią, gdy ktoś je miesza. Postaram się po nią sięgnąć! (w sensie książkę). Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.