niedziela, 12 czerwca 2011

"Gaumardżos" czyli papierowa podróż w nieznane

Jak tylko usłyszałam, że Marcin Meller i Anna Dziewit-Meller piszą książkę „Gaumardżos! Opowieści z Gruzji” wiedziałam, że muszę ją mieć. Nie dlatego, że jakoś specjalnie interesuje mnie ten kraj. Raczej dlatego, że tak bardzo zafascynowani są nim autorzy. Byłam ciekawa co tak mocno oczarowało dwójkę młodych Polaków w tym odległym kawałku świata. Jakie niezwykłości mają tam miejsce, skoro jeżdżą w te strony w każdej wolnej chwili. 

Czy moje wścibstwo zostało zaspokojone? W dużej mierze tak. Wiem, że Gruzja to dla nich kraj z poplątaną historią, której supełki można bez końca rozwiązywać. Kraj piękny i malowniczy, gdzie widoki zapierają dech w piersiach. Kraj nadzwyczaj gościnnych ludzi, dla których odmowa przyjęcia zaproszenia to plama na honorze. Kraj zamieszkany przez obywateli lubiących bawić się, śpiewać, pić i jeść bez umiaru (a wino i jedzenie mają podobno znakomite). I kraj gdzie przepisy ruchu drogowego są tylko dla przyjezdnych. 

Niby dowiedziałam się wiele, ale to co wymieniłam to zaledwie garsteczka informacji o Gruzji jakie zamieścili w swojej książce Mellerowie. Ale ja nadal tej ich miłości nie rozumiem. Może musiałabym tam pojechać i na własne oczy zobaczyć Tbilisi czy inne miasta. Przyszła mi też teraz do głowy teza, że może są miejsca na ziemi, które pasują do naszych charakterów. Romantycy zakochują się po uszy we Francji, miłośnicy orientu i nowych technologii za swój dom uznają Japonię, pedantyczni bankowcy na pewno odnajdą się w Szwajcarii, a ogniste charaktery w Hiszpanii. Może i do mnie – poukładanej realistki, twardo stąpającej po ziemi, z uśpioną artystyczną duszą pasuje jakieś miejsce?

Ale wracając do książki… Każdy rozdział potwierdza, że jest pisana przez dwójkę dziennikarzy ze sporym poczuciem humoru. Autorzy nie silą się na pseudo-literacki język i skomplikowane zabiegi stylistycznoartystyczne. Mają w głowie sporo wiedzy na temat Gruzji i dzielą się nią z czytelnikiem nie owijając w bawełnę. Reportaż w czystej postaci. I chociaż Mellerowie swoją miłością do Gruzji mnie nie zarazili „Gaumardżoś” to lektura obowiązkowa dla wszystkich, którzy tak jak ja kochają papierowe podróże.

PS Ważna informacja dla wzrokowców, w kiążce aż roi się od ciekawych zdjęć.

"Gaumardżos! Opowieści z Gruzji"


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.