Film „The Social Network” powszechnie znany jako „Facebook” nie cieszy się wśród radomskiej publiczności zbyt dużym zainteresowaniem. W niedzielę 31 października oglądaliśmy go z Łukaszem tylko we dwoje. I w sumie zupełnie dobrze zniosłam fakt, że nikt mi nie zasłaniał, nie ciamał, nie sapał i głośno nie komentował tego co dzieje się na ekranie. Takie prywatne seanse są nawet bardzo sympatyczne…
Produkcja Davida Finchera bardzo mile mnie zaskoczyła. Chociaż od znajomych słyszałam, że „TSN” jest całkiem niezły, to gdy szłam do kina niczego specjalnego nie oczekiwałam. Pomyślałam - ktoś wykorzystuje 15 minut sławy FB i chce zbić na tym kasę. Na szczęście bardzo mile się rozczarowałam. Produkcja okazała się niesłychanie dobra. Przez 120 minut maksymalnie skupia uwagę. Nie wolno nawet na chwilę się wyluzować, aby nie zgubić wątku.
Opowieść zbudowana jest wokół procesu jaki Markowi Zuckerbergowi (Jesse Eisenberg), twórcy największego dziś portalu społecznościowego założył jego dawny kumpel, współtwórca FB oraz bracia Winklevoss. Bliźniacy twierdzili, że pomysł na fejsa należy do nich. Dzięki tym dwóm sprawom poznajemy genezę powstania biznesu.
Film to na pewno nie laurka wystawionymi Markowi. Fincher pokazuje go na początku jako aspołecznego introwertyka skupionego na swoich przyziemnych potrzebach i problemach. Z czasem staje się internetowym gigantem, oszustem, który myśli tylko o rozwoju swojej firmy. Co dziwne jednak, nigdy nie zależy mu na pieniądzach – raczej na otwieraniu kolejnych drzwi, pokonywaniu kolejnych szczebli drabiny, która nie ma końca.
Ciekawą postacią w filmie, nadającą całości smaczku jest Sean Parker. W tę rolę znakomicie wcielił się Justin Timberlake. Był szalonym, demonicznym, niekiełznanym dzikusem, który Zuckerbergera próbował sprowadzić na złą drogę. Na szczęście zaszkodził tylko sam sobie.
Ciekawą postacią w filmie, nadającą całości smaczku jest Sean Parker. W tę rolę znakomicie wcielił się Justin Timberlake. Był szalonym, demonicznym, niekiełznanym dzikusem, który Zuckerbergera próbował sprowadzić na złą drogę. Na szczęście zaszkodził tylko sam sobie.
Charakteru filmowi nadała też muzyka muzyka Trenta Reznora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.