niedziela, 6 czerwca 2010

Dziewczyny lubią "Seks..."

Drugiej części „Sexu w wielkim mieście” nie mogłam przegapić. Jako małolata niemalże w wypiekami na twarzy oglądałam serial (bardziej dla ciuchów, niż poruszanych tematów, które były mi odległe). Pierwszy długometrażowy film z udziałem dziewczyn z Nowego Yorku też przypadł mi do gustu, chociaż chwilami bywa przegadany. Wielkiego wow oczekiwałam wybierając się do kina na „SATC 2”. Czytając negatywne recenzje przed seansem, w myślach broniłam filmu – dlaczego piszą, że to parada butów, sukienek i torebek, przecież w dużej mierze o to chodzi…


Muszę jednak przyznać rację, wszystkim tym, którzy „Sex… 2” skrytykowali. Przez ponad 2 godz. kompletnie nic się nie dzieje. Nie ma żadnej akcji. Przyjaciółki z Manhattanu mają jakieś mikre problemiki. I nawet nie dlatego, że uważam je za mało znaczące, ale dlatego, że reżyser nie potrafił ich zupełnie pokazać. Niby w związku Carrie i Biga nie iskrzy, coś się wypala, ale trudno to dostrzec. Jej największą bolączką jest to, że szanowny małżonek nie chce się z wybrać na premierę filmową po trudnym dniu w pracy. Aby związek przechodził kryzys trzeba chyba ciut większych problemów. Ja osobiście chętnie zamieniłabym się na jej życie. Oczywiście swoje ćwierćwiecze zostawiając w metryce.

Spłycono także wątki pozostałych dziewczyn. Charlotte nie radzi sobie z dziećmi i młodą nianią, która chodzi bez stanika, największym problemem Mirandy jest to, że szef jej nie słucha, a Samantha przechodzi menopauzę i cały jej świat kręci się wokół „odmładzania”. Niby ogólnie jest śmiesznie, ale brakuje zwrotów akcji, minimalnego napięcia, dramatu… Największym "wydarzeniem" jest pocałunek Carrie z Aidanem, byłym chłopakiem. Jak na obraz gdzie słowo seks ścieli się gęsto i często, ba pojawia się nawet w tytule - skromne "cmok" to dla mnie znacznie za mało do wielkiej tragedii. I zaznaczam tu, że piszę o realiach filmowych, w realu takich zachowań nie akceptuje ani u siebie, ani u drugiej strony niedoli.

Podsumowując mój wywód - pod względem ubraniowym (a wiele dziewczyn idzie do kina tylko z tego powodu) „SATC 2” to majstersztyk, jest na co patrzeć, czym się inspirować. Sarah Jessica Parker wygląda świetnie. Tym razem można też podziwiać piękne wnętrza nowojorskich apartamentów i pokoi hotelowych w Abu Dhabi. Rozczarowuje oczywiście jak wspomniałam wcześniej fabuła. Może do trzech razy sztuka, może kolejna część będzie mieć iskierkę jaką posiadał serial.

Ogólnie rzecz biorąc polecam, lekki film dla pań, które szukają pięknych obrazów.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.