poniedziałek, 21 czerwca 2010

Piknik naukowy po radomsku

I Radomski Piknik Naukowy odbył się w sobotę na radomskim deptaku. Jak zapowiadały media, plac przed gmachem Corazziego miał się zamienić w wielkie laboratorium, kilka stoisk tematycznych, możliwość oglądania i wykonywania doświadczeń dostępnych na co dzień tylko dla naukowców. Na szczęście słowa te nie okazały się na wyrost. Imprezę oceniam na czwórkę z plusem (zawsze przecież może być lepiej).

Największą popularnością cieszyły się pokazy i warsztaty organizowane przez studentów z Uniwersytetu Warszawskiego. Nie mogę też nie wspomnieć o żakach i wykładowcach z Politechniki Radomskiej, którzy pokazali mieszkańcom, że za murami uczelni wiele się dzieję i daleko temu do nudy.

Mam nadzieję, że piknik stanie się imprezą cykliczną i co roku w Dni Radomia, będziemy mogli poczuć się jak naukowcy, a kilku małolatów złapie bakcyla do nauki przedmiotów ścisłyc.h Może za lat kilka hasło „Radom siła w precyzji”, nie będzie tylko pustym sloganem.

I jeden mały minus na koniec. Zdaję sobie sprawę, że tego typu imprezy organizowane są głównie dla dzieci. Ale ich dominacja była przerażająca. Były wszędzie… Wielu dorosłych, którzy chcieli np. skorzystać z mikroskopu bądź na stoisku kryminalistycznym zrobić sobie odcisk palca rezygnowało z tego pomysłu. Bo przecież „starym” nie wypada walczyć z małolatami.

Sobotę zakończyłam wizytą w teatrze na musicalu „Carmen Latina”, ale o tym w następnym wpisie.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.