niedziela, 15 sierpnia 2010

„Zaklinacze samotności” Magdaleny Kuydowicz

„Zaklinaczy samotności” Magdaleny Kuydowicz kupiłam w Empiku przed drogą powrotną z Gdańska. Mając w perspektywie kilkanaście godzin jazdy pociągiem, chciałam poczytać coś nieskomplikowanego i odprężającego. Książka spełniła oczekiwania ;) Czyta się ją łatwo i szybko. Nie wymaga zaangażowania intelektualnego, ani emocjonalnego.

Jest to zbiór prostych opowiastek, których bohaterowie cierpią na różne odmiany samotności. Jest mężatka, przez lata niedoceniana przez partnera, nastolatka z domu dziecka, nieśmiała studentka, alkoholik, chłopak wyrzucony z uczelni itp., itd. Czyli dla każdego coś miłego. Nie będzie chyba czytelnika, który w chociaż jednym opowiadaniu nie znajdzie odbicia kawałka swojego życia.

Każdą prezentowaną postać (ponoć są autentyczne), jej decyzję, charakter komentuje seksuolog Wiesław Sokoluk. Wedle założeń autorki miało to sprawić, że książka stanie się rodzajem poradnika, darmową terapią. Ale dla mnie jest to wymuszone i sztuczne. Bo jak terapeuta ma udzielać rad osobom istniejącym dla niego jedynie na papierze. Są to takie bardzo teoretyczne dywagacje, których napisania mógłby się podjąć psycholog amator.

Podsumowując „Zaklinacze samotności” to książka na wskroś współczesna, bo nastawiona na masowego, nieokreślonego czytelnika. Dlatego też brakuje jej charakteru i oryginalności. Ale do pociągu w sam raz. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.