sobota, 14 sierpnia 2010

Gdańsk - pozytywne zaskoczenie

Wakacje, wakacje i po wakacjach. Niestety to smutne powiedzenie dotyczy dziś także mnie. Niedziela to mój ostatni dzień wolności, zwykle najbardziej smutny i dołujący. Jedynym pocieszeniem jest fakt, że mam jeszcze parę dni urlopu (dokładnie 39) i jesienią odpocznę sobie jeszcze z tydzień. Może na kilka dni znów się gdzieś wybiorę. Zakończona w piątek wizyta w Gdańsku zaostrzyła mój apetyt na wyprawy. Chociaż w stolicy Pomorza byłam dość krótko, to miasto wywarło na mnie bardzo pozytywne wrażenie.

Należy do jednych z największych w kraju, latem ze względu na turystów jest na pewno o wiele bardziej zatłoczone, mimo to nie przytłacza swoją wielkością tak jak np. Warszawa. A korzystając z publicznych środków transportu, a najlepiej z tramwajów można w miarę sprawnie dostać się w odległe od siebie dzielnice. Ludzie też sprawiają wrażenie bardzo normalnych, w przeciwności do stolicy nie lansują się swoimi strojami na siłę.

A co robiłam przez te kilka dni wypoczynku ? Głównie odwiedzałam muzea, ale odbywało się to bez pośpiechu. Jeden dzień, jedna placówka, aby więcej "dotknąć", przeżyć, zapamiętać. Każdemu kto odwiedzi Danzig polecam wystawę „Droga do wolności”. Niedaleko Placu Solidarności w podziemiach można zobaczyć jak doszło do powstania "Solidarności", jak wyglądało życie Polaków w PRL oraz dowiedzieć się więcej o protestach robotniczych. Nie jest to jednak smutne chodzenie od gablotki do gablotki. Na kilku komputerach można przejrzeć zdjęcia i filmy z minionej epoki. Prezentowane eksponaty wolno dotykać, robić sobie z nimi zdjęcie aby przez chwilę poczuć atmosferę tamtych czasów. I jak to w nowoczesnych muzeach bywa nie brakuje też filmów wyświetlanych na dużych ekranach. Jeśli moje słowa kogoś nie przekonały, to dodam, że normalny bilet wstępu kosztuje zaledwie 6 zł!

Ostatniego dnia wzięłam zaś udział w nietypowej wycieczce starym autobusem (zwanym ogórkiem) po Stoczni Gdańskiej. Były pracownik, kolega Lecha Wałęsy opowiadał nam jak wyglądała kiedyś jego praca, co mieściło się w opuszczonych dziś budynkach, pokazał gdzie było miejsce pracy byłego prezydenta oraz jaka przyszłość czeka stocznię. Wyprawa jest o tyle ciekawa, że normalnie nie można wejść na teren SG, a warto poznać miejsce, która tak mocno i wyraźnie odbiło się na kartach historii. Niedługo zaś zupełnie zmieni swoje obliczę, na terenach niedaleko słynnej bramy ma powstać… osiedle mieszkaniowe i galeria handlowa. Wydaje się to trochę smutne, ale niestety SG tylko w taki sposób może wziąć wdech i znów tętnić życiem.


ul. Długa /// historyczne centrum miasta

Okolice ul. Długiej /// Napompowane powietrzem wielkie balony, trochę wody i dzieciakom nic więcej do szczęście nie potrzeba /// Podobne atrakcje można było spotkać w wielu miejscach Gdańska oraz na plaży

Plaża, morze niezapomniany widok

Słynna brama przez, którą przeskoczył najsłynniejszy elektryk w kraju


Pomnik stoczniowców pomordowanych podczas strajków w latach 70.


Opuszczone budynku znajdujące się przy ulicy oraz murowane ogrodzenie są systematycznie usuwane, aby nie kłuć w oczy kibiców, którzy przyjadą na mecze rozgrywane podczas Euro2012
Wystawa "Rzeczy polityczne" prezentowana w Instytucie Sztuki "Wyspa" znajdującym się na terenie stoczni

Ogórek z lat 80., kupiony specjalnie na wycieczki po stoczni

Syn Antares trafił do SG przed kilkoma laty na mały remont. Niestety właściciel trafił do więzienia, jego majątek zajął syndyk i nic z " zasiedziałym gościem" nie można zrobić. Statek stoi i rdzewieje

Apetyczny Buffet w "Wyspie"

Fragment wystawy "Droga do wolności"

"Droga do wolności"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.