poniedziałek, 28 marca 2011

"Wszystko co kocham" i niebanalny Kościukiewicz

Obejrzałam ten film i mnie zaczarował. „Wszystko co kocham” w reżyserii Jacka Borcucha to obraz wyjątkowy, intymny, bardzo zmysłowy i lekki. Pokazuje lata 80. XX w. i stan wojenny z punktu widzenia 18-letniego Janka, który wkracza w dorosłość. Historia nie przytłacza jednak szarością i przygnębieniem tamtych czasów. Raczej pokazuje, że życie mogło być kolorowe – dosłownie i w przenośni. Życie zwykłych ludzi w niezwykłych czasach. Losy bohaterów nie są szyte grubymi nićmi, raczej urzekają swą prostotą. I sądzić by można, że ocierają się o banał, ale tak nie jest. Trzeba mieć spore umiejętności, aby zrobić film prosty, ale nie błahy.

Wspomniany przeze mnie wcześniej Janek, to maturzysta, syn wojskowego i pielęgniarki. Jego życie ogniskuje się wokół szkoły, lekcji gry na pianinie i prób  zespołu punkowego WCK czyli Wszystko co kocham. Jest buntownikiem, ale wie gdzie stoją nieprzekraczalne granice. Przeciwstawia się narzuconym ograniczeniom, ale na miarę swoich możliwości (chociaż czasem konsekwencje są dużo większe niż mógłby się tego spodziewać). Zaskakujące jest też to, że ma bardzo dobre relacje z rodzicami. Zwykle nastolatek traktuje ich jak wrogów. 

W rolę Janka rewelacyjnie wcielił się Mateusz Kościukiewicz. Słowo rewelacyjnie nie jest na wyrost. Ma osobowość i charyzmę. Grana przez niego postać nie jest zmanierowana i odpychająca, a tak mógł ją pokazać. Raczej wzbudza dużą dozę sympatii przez swoją nieśmiałość i romantyczne podejście do życia. Jego "miłość" Basia (w tej roli naturalna i bezpretensjonalna Olga Frycz, córka tego Frycza) gdy dowiaduje się co znaczy WCK wypowiada nawet zdanie „Jesteś jednak romantyczny”. Para z nich jest naprawdę sympatyczna, a łączące uczucie świeże i wydawałoby się nieobarczone problemami. Czy tego jednak chcą czy nie, sprawy dorosłych wkraczają w ich życie, co rodzi wiele problemów. Rodzice podejmują za nich decyzje od których trudno się odwołać.

W filmie w zasadzie wszyscy zachwycają grą aktorską. Andrzej Chyra w roli ojca Janka pokazuje całą paletę uczuć. Świetnie sprawili się też kumple 18-latka: Kazik (Gierszał), "Diabeł" (Obłoza) i brat Staszek (Banasiuk). Są tymi chochlikami, które nadają produkcji dużo humoru.

Jedną z głównych ról przyznano też świetnej muzyce. Film więc nie tylko trzeba oglądać, ale też bardzo uważnie słuchać. „Wszystko co kocham” to rewelacja i na pewno będę do niego wracać.


"Wszystko co kocham" w reż. Jacka Borcucha


2 komentarze:

  1. Mnie niestety Fryczówna nie oczarowała - dla mnie zbyt sztuczna, drętwa. Za to Gierszał, Chyra i Kościukiewicz znakomici! No i zgadzam się co do muzyki - genialna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie gra tak jakby od niechcenia i "bezproblemowo"... :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.