Gdy przed laty
przeczytałam książkę „Stuhrowie. Historie rodzinne” wiedziałam, że jej autor i
senior rodu zarazem, ma lekkie pióro. Jak tylko na rynku ukazał się pamiętnik
pana Jerzego, „Tak sobie myślę…” wiedziałam - muszę go przeczytać. I chociaż zdawałam sobie sprawę, że powstawał w czasie ciężkiej choroby, to nie interesowały
mnie ciekawostki z życia prywatnego pisarza. Spragniona byłam spotkania z mądrym
człowiekiem, który chce podzielić się ze mną swoimi przemyśleniami w jednym z najtrudniejszych
momentów swojego istnienia. Rak jest wyłącznie w tle. Tylko niekiedy staje się
inspiracją wpisów.
Pamiętnik otrzymał od córki, aby jego refleksje nie umknęły w otchłań niepamięci. Na ponad dwustu stronach dzieli się z
czytelnikami refleksjami na temat polityki, wydarzeń sportowych, sporo pisze o swoich znajomych, studentach. Najwięcej uwagi poświęca jednak kulturze. Wspomina swoją karierę,
ocenia współczesnych twórców, reżyserów, aktorów. W sądach jest często
wyjątkowo krytyczny. Wiele negatywnych słów "wypowiada" w kierunku krytyków filmowych i teatralnych. Zarzuca im brak przygotowania do praca, mało merytoryczne teksty i tchórzliwość.
Chwilami można odnieść wrażenie, że wywyższa się ponad innych, zachowuje jak
jedyny sprawiedliwy. Może to przeszkadzać. Ale zdaję sobie sprawę, że człowiek
z takim doświadczeniem życiowym, wiedzą i pozycją ma prawo do tak radykalnych poglądów.
Jego jaskrawe wypowiedzi
stoją w kontraście z wizerunkiem Jerzego Stuhra, który znamy z filmów i
przekazów medialnych. Tam jest często komikiem, miłym, dojrzałym panem. Taki
pocieszny wujek. Zaskakujące jest, jak zmienia się ton jego wypowiedzi, gdy
pisze o swoich bliskich, żonie, dzieciach i nienarodzonej jeszcze wnuczce. Jej
pojawienie się na świecie i koniec intensywnego leczenia daje nadzieje na
lepsze. Kończy też zarazem tę niezwykłą rozmowę Jerzego Stuhra z czytelnikami.
PS Znamienne jest, że
jeden z akapitów poświęca Magdzie Prokopowicz, która niedawno zmarła na raka.
Tej pięknej, energicznej i pozytywnej kobiecie się nie udało. Jerzy Stuhr żyje.
Nie wierzę w przeznaczenie. Zdrowie i choroba to loteria. Cieszę się, że na
razie trafiam swoją szóstkę.
PS 2 Książka jest bardzo ładnie i starannie wydana, w grubej oprawie. Zwiększa to przyjemność z czytania. W Matrasie, w promocji kupiłam ją za 30 zł.
PS 2 Książka jest bardzo ładnie i starannie wydana, w grubej oprawie. Zwiększa to przyjemność z czytania. W Matrasie, w promocji kupiłam ją za 30 zł.
![]() |
Zdjęcie pochodzi ze strony gazeta.pl |
Bardzo ciekawie przedstawiłaś książkę, co do której miałam różne obawy. Pan Jerzy właśnie przez swoją mądrość i autorytet sytuuje się wysoko ponad naszymi "gwiazdeczkami" pchającymi się do literackiego światka. Bardzo jestem tej książki ciekawa i chętnie kiedyś do niej zajrzę.
OdpowiedzUsuń