poniedziałek, 6 września 2010

Nic się nie dzieje tylko dla leniwych

„W Radomiu nic się nie dzieje. Nie ma fajnych klubów, lokali, kawiarni, nie odbywają się żadne ciekawe koncerty, ogólnie - dno”. Podobne zdania słyszałam wielokrotnie od znajomych, czytałam na forach i zawsze bardzo mnie złościły. Dlaczego? Bo są wyrazem lenistwa, wygodnictwa i konsumpcyjnego trybu życia. Bo jak nie mamy do wyboru dwudziestu koncertów w tygodniu, a tylko jeden kameralny np. w bibliotece to znaczy, że nic się nie dzieje, że nie ma gdzie pójść. Przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że ciągle dostajemy dużo i łaskawie coś z tej masy ofert wybieramy. A czasem trzeba trochę poszukać, aby znaleźć perełkę, która nas zainteresuje.

Wiem, że moje argumenty wielu uzna za niezasadne. Nie można przecież porównywać koncertu uczniów szkoły muzycznej na deptaku do wielkiego show np. Kazika. Ale jeśli, ktoś narzeka, że w Radomiu nic się nie dzieję, to się z nim nie zgodzę. Nie można porównywać miasta nad rzeką Mleczną do stolicy. Warszawa zawsze będzie atrakcyjniejsza, bardziej kolorowa. Na jej tle wyglądamy z naszą ofertą kulturalną jak ubogi krewny. Chcę tylko udowodnić, że jeśli mamy ochotę wyjść z domu i pójść do fajnego lokalu, na koncert bądź do teatru to w Radomiu można to zrobić i czuć satysfakcję.

Nie będę też hipokrytką, jak na około 200 tys. miasto do ideału jeszcze nam daleko, a przykład powinniśmy brać z Płocka. Szkoda tylko, że nam nie trafiła się rafineria, piękne plaże nad Wisłą, ciekawe miejskie tradycje i od lat chyba ciut mądrzejsze władze. My jesteśmy jedynie miastem robotniczym, które powolutku się odradza, a młodzi potrzebują żyć, a nie tylko egzystować.

Do napisania tego przydługiego wstępu zainspirowała mnie niedzielna wizyta w nowej restauracji Olivio. Jest to bardzo kameralne i przytulne miejsce z włoską kuchnią, idealne na obiad we dwoje. Odwiedziliśmy je z "połówką" ze zwykłej ciekawości oraz faktu, że naszło nas na jedzenie rodem z Półwyspu Apenińskiego. Ja za każdym razem gdy w mieście powstaje nowa lokal bardzo się cieszę. Bo to odpowiedź dla malkontentów, że w Radomiu jednak coś się "kręci" i można wyjść z domu i zjeść coś dobrego. Niedawno powstały sushi bary, są restauracje: grecka, wegetariańska, włoska, azjatycka, naleśnikarnia i jeszcze długo by wymieniać. Teraz czekam na "Czytelnie kawy", która otwiera się niedługo przy ul. Skłodowskiej-Curie.

Tylko jedno zdjęcie z wnętrza Olivio, reszta wyszła nieostra :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.