poniedziałek, 13 czerwca 2011

Niezbędnik ateisty. Rozmowy Piotra Szumlewicza


"Niezbędnik ateisty. Rozmowy Piotra Szumlewicza"

Książka „Niezbędnik ateisty. Rozmowy Piotra Szumlewicza” wpadła w moje w ręce w okolicach Wielkanocy. Jako, że święta interesują mnie głównie z racji wolnych od pracy dni, z przekory postanowiłam ją kupić.

Autor rozmawia z ludźmi nie wierzącymi w boga. Są to osoby, które już w młodości zdecydowały, że z wiarą i kościołem (w Polsce dotyczy to przede wszystkim katolicyzmu) nie chcą mieć nic wspólnego. I chociaż jest to trudne w państwie wyznaniowym, starają się żyć według własnych norm. Inni zaś nie sprzeciwiają się wielu zakorzenionym w naszej kulturze zwyczajom i rytuałom. Ateizm manifestowany jest na różne sposoby. Jak pisze we wstępie Magdalena Środa, etyczka, filozofka, feministka, publicystka może to być niechęć wobec wszechwładzy Kościoła w Polsce, jako brak potrzeby uznania jakiegokolwiek absolutu, jako niechęć do zachowań irracjonalnych, jako przekonanie, że religia zubaża i upraszcza świat, że nader często bywa zarzewiem fanatyzmu. Ale też często nie musi się w ogóle manifestować żadnymi niechęciami.

„Niezbędnik” podkreśla, że poczucie sensu życia, patriotyzm, szacunek dla uniwersalnych wartości moralnych nie zawsze muszą być związane z wiarą. A religia w Polsce zajęła całą sferę moralności tworząc ułudę katolickiego uniwersalizmu. Etyka nad Wisłą polega głównie na posłuszeństwie co rodzi hipokryzję. Osoby, które chcą być uznawane za wierzące są posłuszne w deklaracjach, ale i tak robią swoje. Poza tym czują się zwolnieni z myślenia, które wymaga wiedzy i znajomości argumentów. Magdalena Środa zwraca uwagę na jeszcze jeden istotny fakt. W Polsce często katolicy nie mogą zrozumieć, że można po prostu w nic nie wierzyć. Nie wyznawać żadnej wyższej istoty. Dla nich tacy ludzie są jakby niepełni, ułomni, albo kłamią. W naszym kraju przyznanie się do bycia ateistą jest nadal aktem odwagi wobec zbiorowości z jej irracjonalizmem.

Ateizm a rytuały? Tak to jest problem. W Polsce Kościół ma na nie monopol. Szczególnie widoczne jest to, gdy przychodzi czas ślubu bądź pogrzebu. Wiele osób, które na co dzień deklaruje swoją niewiarę, gdy chcą zawrzeć związek małżeński swoje kroki kierują do kościoła. Ślub cywilny ze swoją ascetyczną oprawą jest dla wielu wybrakowany, niepełny. Może warto się zastanowić nad nadaniem mu bardziej spektakularnej formy bądź wyrażeniu zgody na udzielanie ślubów w tzw. „terenie”. Czy oglądane przez nas na amerykańskich filmach przysięgi na plaży bądź w parku są czymś złym? Według mnie kategoryczni nie! A wracając do pogrzebów to są one momentem granicznym. Ci co zostają na wśród żywych są bardziej wrażliwi i potrzebują wsparcia. Niestety w takich chwilach sądzą, że nie ma alternatywy i jedynym godnym pogrzebem jest pogrzeb katolicki. Nie wiem jak wygląda taka uroczystość w wydaniu ateistycznym, ale z tego co można przeczytać w książce jest równie godna.

Miało być o książce, a skończyło się na moich wywodach o ateizmie. "Niezbędnik" polecam wszystkim, wierzącym i niewierzącym, aby czasem szerzej otworzyli oczy. Rozmowy się naprawdę bardzo ciekawe i różnorodne. Poniżej kilka ciekawych fragmentów, które zaznaczyłam podczas lektury.

Roman Kurkiewicz

„Czesław Miłosz mówił, że Polska to kraj ludzi niewierzących, ale praktykujących, w którym religia jest powierzchowna, rytualna, ceremonialna. W Polsce mamy katolicyzm kulinarny, którego istotą jest karpik na wigilię i jajeczko Wielkanocne. Ateizm na tym tle to trudna postawa, wymagająca refleksji."

Justyna Dąbrowska

„Dla młodych ludzi, którzy znajdują się już w orbicie etyki seksualne Kościoła, spowiedź może być powodem niepotrzebnego cierpienia. Zaczynając od stosunku Kościoła do masturbacji, poprzez zakaz współżycia przed ślubem, po metody in vitro. Może więc Kościół nie akceptuje człowieka takim, jaki on jest w swojej istocie? To mi się bardzo kłóci z tym, jak pojmuję miłość… Bo mnie się wydaje, że miłość polga na przyjęciu drugiego człowieka z całym dobrodziejstwem inwentarza.

Michał Kozłowski

„(…) po stronie katolickiej występuje tendencja do jak najściślejszego powiązania rytuałów i symboli religijnych z państwowymi. Cel tej strategii jest dość jasny – quasi monopol ideologiczny wzmacniany aparatem państwa. Niezależnie od tego, jakie idą za tą wizją rzeczywiste praktyki, wyklucza ona ze wspólnoty policztycznej niewierzących i innowierców. Na każdą krytykę tego stanu rzeczy reaguje się oskarżeniami o prześladowanie. To swoista taktyka odwrócenia: potężny Kościół przedstawia się jako ofiara, aby usprawiedliwić własną agresję (…)”

Paweł Borecki

„Sądzę natomiast, że może się rozszerzać zjawisko praktycznego ateizmu według formuły: żyję tak, jakby Boga nie było, a tak w ogóle to mało mnie to obchodzi. Jak mam potrzebę to idę do księdza. >>chrzcij mi dziecko<< >>udziel mi ślubu&<<, >>pochowaj mi krewnych<<. Czy to jest dobre? Chyba nie, bo życie trzeba przeżywać świadomie, a nie wyłącznie na zasadzie jamy chłonąco-trawiącej i zaspokajania hedonistycznych potrzeb.”

Renata Dancewicz

„Dopiero po trzydziestce zaczęłam się bardziej zastanawiać nad religią i stwierdziłam, że to dla mnie ważne, aby się w ten sposób określić. Stałam się bardziej świadomą ateistką i nawet myślałam o apostazji, ale mam pięcioro dzieci chrzestnych, wiec nie chciałam ich osierocić.”

7 komentarzy:

  1. Mam mieszane uczucia do książek tego typu i z pewnością po nią nie sięgnę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka wydaje się być ciekawa. I zgadzam się z Miłoszem. Polacy w dużej mierze nie wierzą, ale praktykują. Dla mnie to hipokryzja, ale dla niektórych chyba definicja "wiary". Widzę to w swojej rodzinie, u innych rodzin, w postawach różnych ludzi. Podejrzewam, że sama z kwestią rytuałów będę musiała się zmierzyć, gdy będę miała dziecko, którego nie zamierzam chrzcić. Widzę święte oburzenie rodziny. Chętnie przeczytałabym tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, że nie na temat. Przywędrowałam tu po linkach, prowadzących z Pani bloga dot. między innymi radomskich spektakli. Nie mogę doszukać się w ostatnim czasie w obsadzie Honoraty Witańskiej. Wie Pani gdzie można zobaczyć tą aktorkę? Na deskach jakiego teatru? Będę wdzięczna za informacje.
    pozdrawiam
    MayaB

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz rację Alino. Bycie pseudo-katolikiem jest wygodniejsze w Polsce. To smutne
    Anonimowy@ Niestety nie wiem gdzie można zobaczyć na żywo Honoratę Witańską. Myślałam, że nadal pracuje w "Powszechnym" w Radomiu, ale sprawdziłam i nie ma jej już w zespole. Pozostaje chyba tylko serial na TVP2 ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ciekawe czy można świadomie i notorycznie łamać np. połowę przykazań i móc nazywać się wierzącym? ew. praktykującym równeiż? To trochę chore, prawda? chcąc być częścią danej grupy, przynależeć do czegoś co ogranicza pewne sprawy a mimo wszystko latami można łamać naważniejsze zakazy a i tam być katolikiem z pierwszej kościelnej ławki ...

    OdpowiedzUsuń
  6. Chętnie bym przeczytała :) Choć swoją wiarę oceniłabym raczej jako agnostyczną, to, że nie byłam bierzmowana (bo nie czułam się gotowa) było przyjęte jako coś dziwnego, bo większość moich rówieśników nie rozumiała tego, że pod definicją "bierzmowanie" można pojmować coś innego niż tylko "kwit do ślubu" albo "pożegnanie z kościołem". Brr, masakra.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.