sobota, 20 kwietnia 2013

Maria Nurowska. "Drzwi do piekła"

"Najbardziej skandalizująca powieść Marii Nurowskiej!" Czytam w tekstach promujących książkę "Drzwi do piekła". Może jest to najmocniejsza powieść pisarki, ale skandalizującą bym jej nie nazwała. Główna bohaterka to Daria. Poznajemy jej życie od dzieciństwa do czasu, kiedy zostaje żoną dużo starszego od siebie Edwarda, redaktora pisma literackiego. To on jako pierwszy widzi jej talent pisarki oraz kobiecość. Nikt jednak nie zna prawdziwego oblicza ich związku. Trudno bowiem byłoby komukolwiek zrozumieć dziwną grę jaką prowadzą między sobą. Grę, która świadczy o ich niedojrzałości emocjonalnej. Mimo dziwnego uczucia jakim się darzą okazuje się, że Edward ma dwie twarze. Drugiej Daria nie może zaakceptować. Zabija męża. 

Skazana na dwanaście lat za zbrodnię w afekcie, trafia do więzienia dla kobiet. Do tytułowego piekła. W zamknięciu uczy się akceptacji samej siebie, chociaż życie za murami nie należy do najłatwiejszych. Musi nauczyć się egzystować w świecie twardych zasad. I właśnie w opisach tego więziennego świata pojawiają się te mocne wątki. Dotyczącą lesbijskiej miłości i gwałtów dokonywanych przez kobiety na kobietach. Przyznam, że zaskoczył mnie jeden z opisów, ale skandalicznym, bym go nie nazwała. 

W "Drzwiach do piekła" Nurowska pokazuje swoją nową twarz jako pisarka. Odchodzi od schematów. Ale cieszy fakt, że pozostaje wierna tematyce kobiecej. 

środa, 10 kwietnia 2013

Maja Łozińska. "Smaki dwudzistolecia. Zwyczaje kulinarne, bale i bankiety"

"Smaki dwudziestolecia. Zwyczaje kulinarne, bale i bankiety"

Kuchnia, to bardzo trwały element kultury człowieka. Nawet nie zapisane przepisy i obyczaje żyją z pokolenia na pokolenie, napisał Jan Łoziński we wstępie do książki "Smaki dwudziestolecia. Zwyczaje kulinarne, bale i bankiety". Trudno się z nim nie zgodzić. Polacy od lat uwielbiają rosół, kotlety schabowe, bigos i oczywiście pierogi. Mimo wszystko wraz z upływem czasu nasze obyczaje, przyzwyczajenia kulinarne i styl życia się zmieniają. Pod tym względem dziś od lat 20. i 30. XX w. dzieli nas już przepaść.

Jak się wtedy żyło, jak prowadzono domy? Zmiany cywilizacyjne i ekonomiczne dokonujące się wówczas na świecie objęły także odradzającą się Rzeczpospolitą. W miastach powoli rezygnowano ze służby, kobiety podejmowały pracę zawodową i aby przygotować posiłki dla swoich rodzin musiały upraszczać dotychczasowe menu. Coraz chętniej zaczęto też jadać warzywa i owoce. Jak można przeczytać w "Smakach dwudziestolecia" szybko zmieniał się też model życia towarzyskiego w dużych miastach. Zamiast wizyt w domach preferowano spotkania w restauracjach, kawiarniach, tam też organizowano bale i bankiety, najchętniej z daniami kuchni francuskiej. Oczywiście lokalach najczęściej przesiadywali zamożni mieszkańcy miast.

Osiadłe w wiejskich dworach rodziny ziemiańskie najchętniej jadły potrawy tradycyjne wyrosłe ze szlacheckich wzorców. I im dalej na wschód tym wierność tradycji była mocniejsza. W niektórych miejscach przyrządzano nietypowy deser pochodzący z Ukrainy. Do jajka ugotowanego na miękko wbijano słomkę, przez którą kucharz wysysał żółtko, a potem w jego miejsce wtryskiwał prosto z ust krem czekoladowy krem. Na koniec jajko obtaczano w cukrze pudrze z wanilią. Byli tacy co pojąwszy metodę przyrządzania tego specjału rezygnowali z posiłku.

W książce Mai Łozińskiej też wiele ciekawostek o handlu spożywczym w sklepach, na rynkach, targowiskach i w halach. Klienci bazarów często padali ofiarą oszustów fałszujących żywność starymi "domowymi" metodami. Niektóre z nich stosuje się chyba do dziś. Śniętym rybom malowano skrzela na czerwono, konina udawała znacznie droższą wołowinę, do masła dodawano surowe tarte kartofle i dla koloru nieco soku z marchwi, do mleka dolewano wody , a chude mleko i śmietankę zagęszczano mąką lub zmieloną kredą (!), a także zaprawiano sodą, aby nie kwaśniało.

W rozdziale "W restauracjach i kawiarniach" znalazłam też wątek dotyczący Radomia. "W poszukiwaniu kulinarnych przygód wybierano się także na prowincję. Z dobrej kuchni znane były restauracje Radzymińskiego z Lublinie, Berensa z Kazimierzu nad Wisłą, Ratajskiego w Krasnymstawie i Wierzbickiego w Radomiu". U tego ostatniego bywało wielu popularnych aktorów dwudziestolecia: Loda Halama, Kazimierz Krukowski, Stefan Jaracz, Ludwik Solski, Ludwik Sempoliński czy Tola Mankiewiczówna. Jak czytamy w książce: "W soboty i niedziele przed radomską restauracją parkowały eleganckie limuzyny gwiazd ciekawych nowych, smakowych wrażeń obiecywanych w menu. Kusiła galantyna z drobiu i pasztet z dziczyzny, ozór peklowany z chrzanem, gulasz po węgiersku i pularda w białym winie z selerami.". Tygodnik "Świat" w 1933 r. donosił: "Czy wiecie jaka restauracja w Polsce zdobyła obecnie największe uznanie naszych gastronomów? Stolica sromotnie zdystansowana, Tak samo Poznań ze swym bazarem, Kraków z Grand Hotelem, Lwów z Żorżem. Tryumfuje jedno ze skromniejszych miast prowincjonalnych. Radom!".

"Smaki dwudziestolecia. Zwyczaje kulinarne, bale i bankiety" to także piękny album, który nie tylko słowem, ale także obrazem przenosi nas za stół  dwudziestolecia międzywojennego.

Sprzedaż śledzi na rynku w Bydgoszczy, 1925 r.

 
Jadalnia w zamku prezydenta RP w Wiśle, 1931 r.

Automaty z kanapkami, 1931 r.

Warszawska kawiarnia, lata 30.

Serwis "Kula" z Ćmielowa

Bolesław Leśmian z córką w kawiarni

Bal sylwestrowy z teatrze Morskie Oko w Warszawie. Pierwsza z lewej Zula Pogorzelska, Janin Sokołowska, Władysław Walter i Eugeniusz Bodo, 1930 r.

 

Przyjęcie u Ryszarda Ordyńskiego

Jerzy Blikle

 
Przyjęcie noworoczne u prezydenta Ignacego Mościckiego

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

"Sprawa Niny S." i "Requiem dla wilka" Nurowskiej

Kontynuuję przygodę z Marią Nurowską. Za mną lektura "Sprawy Niny S." i "Requiem dla wilka". Polecam obie książki, chociaż druga z nich bardziej przypadła mi do gustu. Dziś idę na łatwiznę, tylko opisy wydawcy.

 

"Sprawa Niny S."
Radca prawny Jerzy Baran zostaje zastrzelony w swoim warszawskim mieszkaniu. Śledztwo prowadzi komisarz Zawadka, doświadczony policjant, wciąż szukający spełnienia zawodowego - zadania, które odmieni jego życie. Instynkt podpowiada mu, że taka sprawą będzie zabójstwo Jerzego B. Do zbrodni przyznaje się była konkubina denata, pisarka Nina S., jednak komisarz nie daje wiary jej wersji wydarzeń. Aby dotrzeć o prawdy, studiuje dziennik pisarki i zeznania jej córek bliźniaczek. Poznaje losy trzech kobiet. Ich pragnienia, lęki i skrywane od lat tajemnice. Wkracza do świata, w którym miłość splata się z podłością, a o uczucie i godność trzeba nieustannie walczyć. To świat, w którym za chwilę nieuwagi i nieostrożności płaci się wysoką cenę.
Maria Nurowska po mistrzowsku nawiązuje do gatunku powieści kryminalnej, aby wygłosić pean na cześć miłości między matką a córkami, między siostrą a siostrą. Złemu światu mężczyzn przeciwstawia czuły i delikatny świat kobiet. Toksycznemu uczuciu - doznanie, które wyzwala. Bohaterowie Sprawy Niny S. to postaci tragiczne. Wtłoczone w tryby historii i niebezpiecznych namiętności. 

"Requiem dla wilka"
Kontynuacja głośnej powieści "Nakarmić wilki" z 2010 r. Młoda reżyserka Joanna przyjeżdża w Bieszczady, do wsi, w której przebywała, Katarzyna. Dziewczyna chce się spotkać ze swoim idolem, starszym reżyserem, który w Bieszczadach kupił dom. Z początku niechętny jej mężczyzna po jakimś czasie zaczyna się nią interesować. Okazuje się, że pamięć o Kasi jest we wsi ciągle żywa, jej tajemnicze losy wciąż nie dają spokoju tym, którzy się z nią zetknęli. Mieszkańcy odnajdują w Joannie podobieństwo do zmarłej tragicznie doktorantki, zdarza się, że pytają: „Pani ożyła?". Zaintrygowana tym reżyserka zaczyna szukać informacji o swojej poprzedniczce, kontaktuje się z jej uczelnią, wynajmuje chatę, w której mieszkała. Nic nie wie o lesie ani o zwierzętach, ale zaczyna żyć życiem tamtej dziewczyny, i choć nie zna zachowań wilków, postanawia odszukać je i sfotografować. 
Historia komplikuje się jeszcze bardziej, gdy w życiu Asi pojawia się Olgierd, pilnie strzegący wilków i swojej pamięci o Katarzynie. Życiem kobiety zaczyna rządzić fascynacja dwoma mężczyznami - wybitnym artystą i skrytym naukowcem, ale przede wszystkim zagadkowymi dzikimi zwierzętami, których odnalezienie staje się jej obsesją.

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

"Reporterka. Rozmowy z Hanną Krall" Jacka Antczaka

Kim jest Hanna Krall? Odpowiedź jest prosta. Autorką książki "Zdążyć przed Panem Bogiem" opartej na wywiadzie z Markiem Edelmanem, a także wielu reportaży m.in.: "Trudności ze wstawaniem", "Tańca na cudzym weselu", Dowodów na istnienie", a także "Wyjątkowo długiej linii" i "Króla Kier znów na wylocie". A jak Hanna Krall postrzega własną twórczość, świat, zawód, czytelników i samą siebie? Na to pytanie już trudniej odpowiedzieć, bo pisarka nie lubi o sobie opowiadać. Antczak zdecydował się jednak zaryzykować i pokazać jej prawdziwą twarz. 

Sposób na "Reporterkę" był skomplikowany i jak sam auor napisał we wstępie książki, wymagał benedyktyńskiej cierpliwości. Wywiad-rzeka powstał z cytatów. Rozmów, wypowiedzi (prasowych, dla tv, radia, na czatach internetowych), wywiadów jakich Krall udzieliła w swoim życiu. Z tymi rozmowami autor i bohaterka podczas autoryzacji poczynali sobie ponoć dość swobodnie. Były skracane, pozbawiane pytań, poprawiane stylistycznie. Wszystko po to, aby było składnie, na temat, z sensem i bez powtórzeń. Mimo tak dużej ingerencji tekst czyta się znakomicie. Rozmówczyni jest przekorna, zadziorna. Czy arogancka? Nie, ale czasem na jakby źle zadane pytania odpowiada z lekką nutką irytacji. Jej słowa potwierdzają jak ogromnie doświadczoną jest reporterką i, że po latach ma już swój własny, niepowtarzalny styl pracy. Reporterka wyjaśnia również czytelnikom, dlaczego ocala pamięć o ofiarach Holokaustu i dlaczego tak rzadko wychodzi poza tę tematykę. Dzięki książce poznajemy genezę jej książek.

I chociaż z niektórymi poglądami Hanny Krall można się nie zgadzać, to miłośnicy jej twórczości, dziennikarze, a także przyszli reportażyści powinni koniecznie przeczytać "Rozmowy" Jacka Antczaka.

"Jaka jest, pani zdaniem, specyfika zawodu reportera?
Uprawianie reportażu to zajęcie najbardziej z merytyczne w naszym fachu dziennikarsim. Wielu kolegów traktuje dziennikarstwo jako sposób , jako drogę do czegoś, np. do polityki. Inni są działaczami społecznymi, a dziennikarstwo jest polem do ich działania. Bardzo wielu chce zarabiać duże pieniądze i zarabiają. Są to dziennikarze pracowici, solidni, szybcy, dobrzy fachowcy. Dla reportera najważniejszy jest reportaż. Nie pieniądze, nie kariera, bo nie robi się ani pieniędzy, ani kariery na reportażu, nie polityka i nie naprawianie świata, chociaż taki ambitny zamiar jeszcze się zdarza. Dla reportera najważniejszy jest reportaż, czyli  zapisu świata".

"Sporządza pani notatki?
Zawsze. Dokładnie, bardzo dokładnie notuję, kiedy prowadzę rozmowę. >>A co pani tam notuje<< - pytają mnie czasem. A ja notuję nie to, co akurat mówią, to, co wisi za nim na ścianie albo jak się zachowują. Zdarza się, że w ogóle nie wyciągam notesu, kiedy to może kogoś speszyć. Nie lubię pracować z magnetofonem, bo potem człowiek jest niewolnikiem taśmy. Dosłownie powtórzone zdania są rozwlekłe i nudne. Ja zagęszczam, z wielu zdań robię jedno. Dokładnie takie zdanie mogło w ogóle nie paść, a mimo to jest prawdziwsze niż wypowiedziane. (...)"